Ciągnąć
Synonimy: Ciągnąć….
Antonimy: ….
Proponowane Dotychczas Znaczenie Snu….
Ciągnąć – żmudna, pełna zasad i rozlicznych przeszkód ale dobrze opłacana praca…
Ciągnąć kogoś za włosy – wyciągać go z poważnych tarapatów…
Ciągnąć za rękę – powstrzymywać od popełnienia błędu…
Ciągnąć za nogę – prosić by czegoś nie robił…
Ciągnąć za ubranie – wzywać do opamiętania…
Wskazówka Do Prawidłowego Odczytania Snu…
Pierwsza czesc snu byla zwiazana z impreza, wyjazdem, sporo ludzi, nieznajomych, przypadkowych, dziwna opcja z moim bratem abstynentem, ktory mi przyniosl narkotyki, ale uwazam, ze nie ma zwiazku z druga czescia.
W tej to snila mi sie moja byla – matka syna, o kontakt z ktorym walcze w sadzie. Ostatnio oznajmila, ze przeprowadza sie do miasta, w ktorym mieszkam. Przy okazji w sadzie mnie oszukala i w ramach ugody przekonala mnie do zmienienia postanowien, ukrywajac fakt przeprowadzki. Snilo mi sie, ze za oknem pokoju, w ktorym obecnie siedze (pisze chwile po przebudzeniu), w tej samej scenerii, natezeniu swiatla itp. (Slowem wszystko jest realistycznie identyczne z rzeczywistoscia) widze jak spokojnie byla ustawia materac, meble, jakby sie przeprowadzala. Jest ciemno – niewiele widze, ona cos do mnie mowi niewyraznie, sama porusza sie bardzi mdlo, nie mam pewnosci czy nie jest duchem. Ide jej pomoc i uslyszec wyraznie co mowi. Przechodze przez salon, w ktorym jest antresola – na gorze spi ojciec (jak teraz, wciaz obecna sytuacja z rzeczywistosci) pod antresola kuchnia – ciemna. Swiatlo daje tv na antresoli. Nie docieram do drzwi wyjsciowych, bo slysze, ze ojciec z kims rozmawia. Pytam sie z kim. Wchodzac po schodach (przestrzenie miedzy stopniami sa puste, jak w drabinie, schody sa strome i w czesci dziela salon od kuchni) slysze jak ojciec troche sie skonsternowal pytaniem i odpowiada „nie moge Ci powiedziec”, co mnie dziwi, wyczuwam jakis pakt, a ojcu ufam. Juz czuje, ze rozmowca nie jest osoba materialna. Katem oka zaowazam w kuchni ciemna postac podswietlona od dolu jakby z komorki-luki brwiowe, szyderczy usmiech, dlonie… na niebiesko. Postawny mezczyzna, barczasty, jakby w plaszczu, widze raczej smugniete niebieskim swuatlem kontury, usmiech i dlonie w gestym mroku kuchni. Przyspieszam kroku na schodach. W tym momencie postac chwyta mnie silnie od gory za stopy przyciskajac silnie do schodow. Chlod i ciezar jego dloni czuke jeszcze teraz na kilkanascie minut po obudzeniu. Odzywam sie do ojca, zeby mi pomogl, wciagnal za rece. Mam oaraliz ust i jezyka. Dwa razy belkocze „tata” juz sie wybudzajac, w rzeczywistosci tez belkotalem „tata tata”. Budze sie z prostymi nogami opartymi o sciane (tak tez zasypialem) obok okna, za ktorym widzialem byla. Mam wrazenie, ze „duch” bylej i ten z kuchni sie mna zabawily, a ten z kuchni szyderczo chcial mi pokazac, ze jest i moze mnie niepokoic, ale nie bylo tu intencji krzywdy. Najbardziej mnie niepokoi wypowiedz ojca.