Dzień prawdy?

 

 

 

Pewnego razu wielki mędrzec przybył wraz ze swoimi licznymi uczniami nad brzeg głębokiej i bardzo rwącej rzeki tuż obok wielkiego wodospadu. Podzielił swoich uczni na dwie grupy i każdej wyznaczył najmądrzejszego przewodnika. Kiedy pierwsza z grup z wielkim trudem wiosłując dopłynęła do brzegu mędrzec wszedł do rwącej rzeki i dał się porwać wartkiemu prądowi a ten zniósł Go na skraj odchładzani wodospadu. Tam uchwycił się kruchej gałęzi wystającej z wody i tak trwał..,Przerażeni uczniowie zaczęli biegać i krzyczeć w poszukiwaniu sposobu na ratunek dla swojego mistrza, z jednego brzegu wołali że ?już wkrótce rzuca linę tylko ją rozwiną? z drugiego że ?zaraz zetną drzewo jak znajda siekierę która gdzieś się zawieruszyła?.., Jedynie jeden uczeń widząc przeciągający się chaos wszedł do wody i popłynął na ratunek swojemu mistrzowi, nie był to zbyt rozważny krok bo w ten sposób nikt nie był w stanie nikogo uratować, było to niemożliwe. Prąd u skraju wodospadu był tak potężny że uczeń pędził ku swojemu mistrzowi z widmem śmierci w oczach ale i z głęboką pewnością ze woli podjąć nawet szalone ryzyko niż nie zrobić nic. W ostatniej chwili kiedy uczeń targany przez wiry i prądy rzeki mijał swojego mistrza ten ze spokojem wyciągnął rękę i złapał go przyciągnął do siebie przytulił do piersi powiedział coś na ucho i puścił wystająca gałąź z wody dając się zepchnąć w czeluść wodospadu.., Spadali z wysoka, gruchnęli o wodę, to bolało, prawdziwa wiedza o drugim człowieku musi boleć, ale nic im się nie stało, niemogło, wszystko w co wierzyli było razem z nimi, i mędrzec i jego uczeń wyszli z tego wydarzenia połączenie na zawsze. A kiedy nadszedł odpowiedni do tego dzień uczeń stał się mistrzem i zajął należne tylko jemu miejsce?

 

 

Autor: Marek Kopacz


« »